poniedziałek, 20 sierpnia 2007

Przed i po ;)

Leży facet na łożu śmierci. Lekarz powiedział, że nie dotrwa do rana. Nagle poczuł z kuchni zapach jego ulubionych ciasteczek czekoladowych zrobionych przez żonę. Ostatkiem sił wydobył się z łóżka i czołga się do kuchni. Zapach tych ciasteczek przypomniał mu dzieciństwo, wiedział, że zasmakuje ich po raz ostatni. Wczołgał się do kuchni i widzi jak jego żona przygotowuje te ciasteczka, o których teraz marzył. Ostatnimi siłami sięgnął po jedno i w tym momencie żona go zdzieliła ścierką:
- Zostaw kur*a, to jest na stypę!

Pogrzeb teściowej. Zięć przychodzi spóźniony, wszyscy już rzucili kwiaty, on podbiega do grobu, rzuca coś ciężkiego - słychać ciche stuknięcie.
- Coś ty kupił? - pyta się żona.
- Aa, wszystkie kwiaciarnie były pozamykane, bombonierkę kupiłem.

Dwa wampiry, ojciec i syn, wybrały się na wycieczkę instruktażową.
W pewnym momencie ojciec pokazuje synowi:
- Widzisz? To jest młoda dziewczyna, trzeba ssać jej krew, tak się żywimy.
Syn dopadł dziewuchę i się pożywia. W pewnym momencie podchodzi do niego ojciec, klepie w ramię i mówi:
- Synu, wystarczy.
- Ale w niej jest jeszcze sporo krwi!
- Synu, odpuść, mówię. Nie jesteśmy prawnikami, do ciężkiej cholery!

Przed sądem oskarżony wyjaśnia, dlaczego zabił przechodnia:
- Jadę sobie spokojnie ulicą, nagle jakiś facet zatrzymuje mnie i mówi:
- Dawaj pieniądze!!
- Dlaczego? - pytam groźnie.
- Prima Aprilis!!
To ja mu naplułam w oko i mówię:
- Śmigus Dyngus!!
Wtedy on gasi papierosa na moim czole i mówi:
- Popielec!!
No więc ja go przydusiłem i mówię:
- Zaduszki!!

W aptece:
- Pse pana, cy to pan spsedaje tlan?
- Tak dziecko, a o co chodzi?
- Pocekaj skulwysynu as dolosne, to ci taki wpieldol splawie ze popamiętas!

Dwaj kumple spotykają się w barze:
- Słyszałeś najnowsze wieści? Staszek nie żyje!
- Mój Boże! A co mu się stało?
- Przejeżdżał tą drogą obok mojego domu, nie zahamował właściwie i uderzył w mur. Staszek wyleciał przez szyberdach i rozbijając szybę wpadł do mojej sypialni na piętrze...
- Rany, jaka okropna śmierć...
- Ale on się nie zabił! Wylądował w mojej sypialni i leżał taki zakrwawiony w potłuczonym szkle. Chciał się chwycić dużej starej zabytkowej szafy, która stała w pokoju. Sięgnął, ale szafa przewróciła się na niego i przygniotła go!
- Psiakrew, strasznie zginął...
- Nie, nie, jeszcze żył. Jakimś cudem zdołał wydostać się i podpełznąć do poręczy. Próbował się na niej podciągnąć, ale pod jego ciężarem poręcz złamała się i spadł z piętra prosto na szklany stolik w holu!
- O żesz w mordę! Straszny sposób by odejść z tego świata...
- No co Ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok kuchni. Wpełzł do środka, próbował podciągnąć się na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą, i chlust! człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i popalił mu prawie całą skórę.
- O rany! Okropne tak umrzeć...
- Nie, nie, przeżył! Leżał tak na ziemi, poparzony wrzątkiem, gdy zauważył telefon. Próbował sięgnąć słuchawkę, by wezwać pomoc, ale zamiast tego wyrwał gniazdko elektryczne ze ściany. W połączeniu z wodą wyszła mieszanka piorunująca, potężna dawka woltów strzeliła przez niego i facet padł porażony prądem...
- Cholera! Diabelnie przerażająca śmierć.
- Ależ nie, wcale wtedy nie zginął...
- To, jak właściwie umarł?
- Zastrzeliłem go.
- Zastrzeliłeś go???
- Człowieku, przecież on rozpieprzyłby mi całą chałupę!!!

dodajdo.com

Brak komentarzy: