czwartek, 2 sierpnia 2007

Dowcipy informatyczne

Informatyk namówiony przez żonę poszedł w niedzielę do zoo na spacer z dzieckiem.
- Tato patrz jaka dziwna gęś! - Mówi dziecko przy wolierze z egzotycznymi ptakami.
- Dziecko, to nie gęś, tylko pelikan - z tego robi się wkłady do drukarek atramentowych.

Do programisty wpadł znajomy informatyk. Ale nie da się spokojnie poserfować, bo dzieci gospodarza piorą się między sobą, wrzeszcząc przy
tym niemiłosiernie. W końcu znajomy nie wytrzymuje i pyta:
- Słuchaj, nie mógłbyś jakoś ich uspokoić?
A programista - nie odrywając wzroku od ekranu:
- Nie da się. Konflikt wersji.

Było sobie kółko informatyczne które codziennie po 20 :00 Zbierało się , i całą noc "grzebali" w komputerach...
Trwało to już od kilku lat więc jednemu zaczęło się nudzić i mówi:
-Chłopaki może przestańmy w końcu gadać o tych komputerach... Porozmawiajmy o czymś normalnym na przykład o dupach !
Na sali następuje głucha cisza, wszyscy zdziwieni itd.
W końcu jeden z informatyków nie wytrzymuje i mówi
-M..moja ka..karta graficzna jest do dupy...

Moja żona odeszła z gościem, którego poznała przez internet. Ale ja głupi byłem, mogłem już rok temu temu założyć stałe łącze w domu...

Żona informatyka wyprawia imieniny. Mówi do męża:
- Może byś mi w czymś pomógł?
- Co mam zrobić?
- Napisz na torcie: Wszystkiego najlepszego!
- Nie ma sprawy!
Mąż poszedł do swojego pokoju. Męczy się 20 minut.
Wreszcie żona mówi:
- Jak idzie? Skończyłeś? - Jeszcze nie. Tort nie mieści się do drukarki.

dodajdo.com

Brak komentarzy: